Przekleństwa na protestach: społeczeństwo spiera się o język gniewu młodego pokolenia

Po przyjęciu przez Radę Najwyższą kontrowersyjnej ustawy, która – zdaniem opozycji – ogranicza niezależność NABU i SAP, w ukraińskich miastach odbyły się protesty.
Uwagę opinii publicznej przyciągnęły nie tylko postulaty demonstrantów, ale też forma ich wyrażania – na wielu transparentach pojawił się wulgarny język. To wywołało żywą dyskusję w mediach społecznościowych.
Część Ukraińców jest oburzona tym, że uczestnicy protestów wybierają niecenzuralne sformułowania jako hasła. Redaktor naczelny portalu „Glavkom” Mykoła Pidweziany zauważył, że po raz pierwszy widzi tak dużą liczbę wulgaryzmów podczas demonstracji i porównał to z wydarzeniami na Majdanie, gdzie taki język nie był powszechny.

Swoje niezadowolenie wyraziła również internautka Anna Soloniczna, która uważa, że tego typu hasła szkodzą wizerunkowi ukraińskiego języka i kultury. Inni komentatorzy, jak Wiktoria Jarosz, porównali zachowanie protestujących do „rosyjskiego stylu protestu” i skrytykowali obniżenie poziomu debaty publicznej.
Z kolei inni uczestnicy debaty usprawiedliwiają ostrość wypowiedzi. Szef centrum szkoleniowego operatorów dronów „Kruk”, Wiktor Taran, podkreślił, że szczere emocje w warunkach niesprawiedliwości mają prawo wybrzmieć – nawet jeśli są ostre. Dziennikarka Tetiana Trościńska nazwała te protesty oznaką dojrzewania młodzieży i „wkroczeniem w świat odpowiedzialności”.

Lingwistka Olha Wasyljewa w rozmowie z „Glavkomem” zwróciła uwagę, że większość przekleństw obecnych dziś w przestrzeni publicznej to zapożyczenia z języka rosyjskiego. W tradycji ukraińskiej bliższe są raczej klątwy niż dosłowny język wulgarny.
Społeczna dyskusja trwa: dla jednych wulgaryzmy to oznaka upadku obyczajów, dla innych – przejaw obywatelskiego nieposłuszeństwa i autentyczności. Jedno jest pewne – język protestu stał się osobnym tematem debaty publicznej.
Tymczasem rosyjskie służby specjalne i propaganda Kremla analizują sytuację wewnętrzną Ukrainy, by wykorzystać protesty związane z ustawą nr 12414 do osłabienia zdolności obronnych państwa.
Przypomnijmy, że Rada Najwyższa uchwaliła ustawę, która de facto podporządkowuje NABU i SAP Biuru Prokuratora Generalnego.
