$ 42.04 € 48.9 zł 11.56
+5° Kijów +9° Warszawa +15° Waszyngton
Nowy „plan putina”: trzy etapy zajęcia Ukrainy

Nowy „plan putina”: trzy etapy zajęcia Ukrainy

13 listopada 2025 21:00

Nowy artykuł w wpływowym amerykańskim czasopiśmie Foreign Affairs, zatytułowany „Najtrudniejsza zima Ukrainy”, stał się ważnym tematem dla ukraińskich mediów. Autor tekstu, brytyjski ekspert Jack Watling, skłonił je do dyskusji o rzekomo opracowanym przez Kreml nowym planie putina dotyczącym pokonania Ukrainy. Artykuł stwierdza, że rosja przeszła do trzyetapowej strategii, której ostatecznym celem jest doprowadzenie Ukrainy do losu Białorusi — czyli przekształcenie jej w satelitę Moskwy.

Termin „plan putina” jest ideologicznym kliszą, a nawet swego rodzaju memem, który aktywnie wykorzystywano już od połowy lat 2000 oraz podczas kampanii wyborczej rosyjskiego dyktatora w 2012 roku. Sedno tej kliszy polegało na przekonaniu, że przywódca Kremla rzekomo posiada jakiś globalny, niezrozumiały dla zwykłych ludzi „plan”, choć nigdy nie ujawniono dowodów jego istnienia ani jego szczegółów. Teraz brytyjski ekspert pisze o kolejnym szczegółowym wariancie takiego planu.

Zasadniczy wniosek płynący z krytycznej analizy rosyjskich planów i celów polega na konieczności odejścia od badania tego, czego Kreml pragnie („logika życzeń”), i skupieniu się na tym, co rzeczywiście jest w stanie osiągnąć („logika możliwości”). Na czym zatem ma polegać nowy plan putina na 2026 rok, co obejmuje i na ile jest realistyczny? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Traczuk, przygląda się tej kwestii.

Trzy etapy zajęcia Ukrainy: plan-2026
 

W artykule Watlinga opisano trzy fazy, które mają doprowadzić do podporządkowania Ukrainy. Nieco dziwne wydaje się to, że cały plan zajęcia największego państwa Europy składa się jedynie z trzech punktów. Wszystkie etapy są jednak ze sobą bezpośrednio powiązane.

Według eksperta „plan putina” obejmuje:

  • Kontynuację aktywnych działań wojennych przez cały następny rok. To jedyny punkt, co do którego można się w pełni zgodzić. Rok 2026 najprawdopodobniej stanie się rokiem kontynuacji intensywnych walk na mniej więcej tych samych frontach.
  • Okupację lub zniszczenie nowych, znaczących terytoriów. Kreml — jak podano w materiale — dąży do przejęcia pełnej kontroli nad czterema już formalnie zaanektowanymi obwodami (donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim), a także do zajęcia obwodów charkowskiego, mikołajowskiego i odeskiego wraz z ich stolicami. Głównym celem takiego maksymalnego niszczenia terytoriów ma być „zagwarantowanie ekonomicznej żywotności Ukrainy wyłącznie za zgodą federacji rosyjskiej”. Jest w tym pewien sens — utrata południa, a zwłaszcza Odesy, odcięłaby kraj od Morza Czarnego i pozbawiła go znacznej części bazy gospodarczej.
  • Przekształcenie Ukrainy w zależnego satelitę. Długoterminowy cel przewiduje wykorzystanie ogromnej przewagi militarno-gospodarczej do dyktowania warunków politycznych i stworzenia marionetkowego reżimu działającego wyłącznie z woli Moskwy, czyniąc tym samym Ukrainę satelitą rosji na wzór Białorusi.
     
Путін кладе край міжвладдю | Krytyka, Лілія Шевцова


Dlaczego ten plan budzi wątpliwości
 

Nie ma żadnych wątpliwości, że Kreml zamierza kontynuować wojnę przez cały 2026 rok. Wątpliwości pojawiają się już jednak przy drugim punkcie planu — ta faza pokazuje pewne oderwanie od rzeczywistości.

Chęć zajęcia Charkowa, Mikołajowa, a w szczególności Odesy, faktycznie odcinając Ukrainę od Morza Czarnego, jest z punktu widzenia Kremla całkowicie logiczna. Nawet amerykańscy generałowie stwierdzali, że Odesa prawdopodobnie pozostaje ostatecznym celem rosji. Podobne opinie wyrażano w ukraińskim MSZ oraz w GUR. Niejasne jest jednak, dlaczego autor tekstu całkowicie pomija obwód dniepropetrowski — region kluczowy gospodarczo i przemysłowo, gdzie rosjanie również prowadzą aktywne działania ofensywne.

Война России против Украины - оккупанты планируют захватить весь Донбасс |  РБК-Україна


Niezależnie od tego, istnieją dwie zasadnicze przeszkody dla realizacji tych planów.

Po pierwsze, sytuacja operacyjna. Trzeba sobie uświadomić, że do Mikołajowa i Odesy trzeba jeszcze dotrzeć. rosyjska armia od trzech lat utknęła na linii Chersonu i nie wykazuje zdolności do sforsowania Dniepru ani do przeprowadzenia dużych przełomów na tym kierunku. Zdobycie dużych, silnie umocnionych ośrodków regionalnych — takich jak Chersoń, Mikołajów, a tym bardziej Odesa — wymagałoby ogromnego kontyngentu sił.

Dla zobrazowania sytuacji: Pokrowśk i okolice są aktywnie szturmowane przez około 11 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Według danych ukraińskiego dowództwa rosja skoncentrowała na tym odcinku od 100 do 150 tysięcy wojskowych. Przypomnijmy, że powierzchnia Pokrowśka to około 30 km². Powierzchnia Chersonia wynosi 135 km², Odesy – 162 km², Mikołajowa – 260 km², a Charkowa – aż 350 km². I to przy uwzględnieniu faktu, że na kierunku charkowskim ofensywa rosji trwa właściwie od wiosny 2024 roku.

Dodatkowymi przeszkodami są wspomniana już rzeka Dniepr oraz umocnione linie obrony. Nawet nasilanie uderzeń dalekiego zasięgu (na przykład wykorzystanie bazy lotniczej Kacza na Krymie do ataków na Odesę) wskazuje na priorytet zadawania niszczycielskich ciosów, a nie na przygotowania do okupacji lądowej.

Po drugie, istnieją ograniczenia logistyczne i kadrowe. Choć rosja przygotowuje się do konfliktu, który może trwać latami, obecnie nie widać oznak przygotowań do szybkiej i logistycznie złożonej ofensywy na trzy duże nowe stolice obwodów. Potencjał mobilizacyjny również jest stosunkowo ograniczony. W związku z tym osiągnięcie tych celów wydaje się obecnie wręcz nierealne.

Podczas gdy aspiracje Kremla skupiają się na maksymalnym zajęciu terytoriów, rzeczywiste możliwości rosji realizują się w strategii wyczerpania. Siły rosyjskie stosują powolne, infiltracyjne taktyki mające na celu stopniowe wyczerpywanie ukraińskiej obrony, nie rezygnując jednocześnie z intensywnych uderzeń w krytyczną infrastrukturę energetyczną na zapleczu frontu.

Jednocześnie nie można zapominać, że kluczowym słowem tej wojny jest właśnie „wyczerpanie”. Przy obecnym tempie postępów Kremlowi zajęłyby dziesięciolecia, by dotrzeć do Odesy, a tym bardziej do zachodniej Ukrainy. Jednak zagrożenie wojny na wyczerpanie polega właśnie na tym, że front może przez lata praktycznie się nie przesuwać, lecz jeśli w pewnym momencie jedna ze stron się zachwieje – linia frontu może rozpaść się w ciągu kilku tygodni, tak jak stało się to w 2022 roku w obwodzie charkowskim.

Селезньов:


Zamknąć niebo i wysłać instruktorów: jakie są propozycje?
 

W kontekście obecnej sytuacji wojskowej propozycje Jacka Watlinga dla Zachodu, przedstawione w jego artykule, zaskakują swoją jawną nierealnością i wiążą się z poważnym ryzykiem. Warto zauważyć, że ekspert nie wspomina ani słowem o konieczności podjęcia rozmów pokojowych w celu zatrzymania zniszczeń i niekończącego się rozlewu krwi. Wręcz przeciwnie — wzywa NATO do podjęcia radykalnych kroków: zamknięcia nieba nad Ukrainą oraz wysłania tu licznych instruktorów.

Pierwsza propozycja była wysuwana przez Kijów jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny. Zarówno wtedy, jak i dziś, odpowiedź Sojuszu brzmi stanowcze „nie”. Ustanowienie strefy zakazu lotów przez NATO wymagałoby bezpośredniej konfrontacji militarnej z nuklearną federacją rosyjską. Zachód bardzo obawia się takiego scenariusza i w przewidywalnej przyszłości raczej się na niego nie zdecyduje. Jeśli zaś chodzi o wysłanie instruktorów do Ukrainy, to — po pierwsze — nieoficjalnie są oni już obecni i wspierają ukraińskie wojsko, a po drugie — staliby się bezpośrednim celem rosyjskich ataków, o czym Moskwa wielokrotnie ostrzegała.

W artykule pojawia się również sugestia, że oficjalne zaangażowanie zachodnich instruktorów byłoby sygnałem dla rosji i mogłoby stać się wstępem do wysłania europejskich wojsk. Jednak z dzisiejszej perspektywy brzmi to jak czysta fantastyka: Europa z pewnością nie jest gotowa, by walczyć z rosją za Ukrainę.

Na końcu artykułu Watling stwierdza wprost: „Ukraina wciąż może zyskać czas, aby presja na rosję zakończyła się sukcesem”. Oznacza to, że ostatecznym przesłaniem nie jest ani zwycięstwo, ani osiągnięcie sprawiedliwego pokoju, ani nawet tymczasowy rozejm i wstrzymanie ognia. Nie — chodzi jedynie o „zyskanie czasu”, i to kosztem życia Ukraińców oraz dalszego niszczenia kraju w imię „skuteczności presji na rosję”, na którą Zachód „zdecydowanie naciska” już od 11,5 roku. A niedawno senator USA Marco Rubio przyznał, że Waszyngton niemal wyczerpał dostępne narzędzia presji: Ameryka po prostu nie wie, jakie kolejne sankcje mogłaby jeszcze wprowadzić.

РФ втратила на фронті більше танків, ніж вона мала на початку війни, – ЗМІ


Podsumowując, słabością analizy w tekście Foreign Affairs jest mało profesjonalna „kremlologia” oraz przecenianie zdolności putina do szybkiej realizacji swoich maksymalistycznych ambicji. Nie ma żadnych dowodów na to, że punkty przedstawione w artykule są jedynym, głównym planem putina. Ale to nawet nie w tym rzecz.

Władze rosji mogą mieć plan podboju całej galaktyki za pomocą Gwiazdy Śmierci i milionów imperialnych szturmowców. Jednak takie ambicje pozostają nierealne, jeśli nie są podparte wystarczającymi zasobami wojskowymi i logistycznymi. Wystarczy przypomnieć niesławne „Kijów w trzy dni” z 2022 roku — również będące czyimś planem — które załamało się pod naporem ukraińskiego oporu, systemowych błędów logistycznych i nieudolnego dowodzenia.

Kluczowy argument brzmi: putin może mieć jeden plan, inny plan, a nawet kilkadziesiąt planów. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo ważniejsza jest logika możliwości niż logika pragnień. Jego cele — zajęcie Odesy, Mikołajowa, Charkowa, a nawet całej Ukrainy — są jasne. Jednak wcale nie muszą korelować z jego realnymi możliwościami wojskowymi, logistycznymi i kadrowymi.

Sukces putina nie zależy od jakości jego „planu”, o ile w ogóle taki istnieje. Zależy od zasobów, zdolności operacyjnych oraz aktywnego przeciwdziałania. I dopóki te czynniki działają, życzenia kremlowskiego przywódcy nie mają w praktyce większego znaczenia.

Czytaj nas na Telegram i Sends
Czytaj nas na Telegram i Sends