Ukraina znajduje się w TOP 10 państw świata o najwyższym tempie utraty kapitału intelektualnego i ludzkiego. Chodzi o tzw. „drenaż mózgów” – zjawisko znacznie bardziej niepokojące niż zwykła migracja (zarobkowa czy edukacyjna).
Zgodnie z nowym rankingiem The Global Economy za 2024 rok (dane za 2025 rok pojawią się odpowiednio pod koniec 2026 roku), Ukraina zajmuje siódme miejsce na świecie pod względem indeksu „drenażu mózgów”, z wynikiem 8,4 punktu na 10 możliwych. Wartość ta jest niemal dwukrotnie wyższa od średniej światowej (4,98 punktu) i najwyższa w Europie.
Ukraina znalazła się w sąsiedztwie krajów, których z pewnością nie można nazwać przykładami sukcesu. Są to państwa doświadczające głębokich kryzysów humanitarnych lub długotrwałych konfliktów zbrojnych: Samoa, Palestyna, Erytrea, Somalia, Salwador, Sudan — oraz, dość niespodziewanie, Albania, choć sytuacja w tym kraju jest znacznie lepsza niż we wszystkich wyżej wymienionych miejscach, w tym również w Ukrainie.
Trzeba zrozumieć, że ten ranking to nie abstrakcyjne liczby, lecz zwierciadło katastrofalnej rzeczywistości demograficznej, która kształtowała się przez lata i została radykalnie przyspieszona przez pełnoskalową wojnę z Federacją Rosyjską.
The Global Economy rejestruje nie po prostu migrację, która występuje w każdym kraju świata, lecz masową ucieczkę najbardziej wykształconych, najbardziej kreatywnych i najbardziej produktywnych obywateli. Zjawisko to grozi pozbawieniem państwa fundamentów jakiejkolwiek odbudowy i przyszłego rozwoju.
Co wiadomo o tym rankingu, czy sytuacja rzeczywiście jest aż tak zła i co można z tym zrobić? Nad tym zagadnieniem pochylał się komentator polityczny UA.News Mykyta Traczuk wraz z ekspertami.
Metodologia kryzysu: jak powstaje ranking „drenażu mózgów”
Indeks „drenażu mózgów” (Human Flight and Brain Drain Index), opracowany przez Fundację na rzecz Pokoju (Fund for Peace), jest złożonym wskaźnikiem oceniającym dwa wzajemnie powiązane zjawiska. Po pierwsze, jest to klasyczny „brain drain” — utrata kapitału intelektualnego, gdy wysoko wykwalifikowani specjaliści (naukowcy, lekarze, inżynierowie, specjaliści IT itp.) emigrują w poszukiwaniu lepszych warunków do realizacji zawodowej. Po drugie, jest to tzw. „human flight” — masowe przemieszczanie się ludności spowodowane zagrożeniem dla życia, niestabilnością polityczną oraz/lub brakiem jakichkolwiek perspektyw. Skala indeksu jest bardzo prosta: od 0 (minimalny poziom odpływu) do 10 (maksymalny, katastrofalny poziom).
Dla Ukrainy dynamika tego wskaźnika w ciągu ostatnich 18 lat stanowi wymowną ilustrację jej współczesnej drogi. Najniższe wartości — około 5 punktów — kraj osiągnął w latach 2017–2019. Był to okres względnej stabilizacji po wydarzeniach na Majdanie, aneksji Krymu, rozpoczęciu rosyjskiej agresji w Donbasie oraz ogólnym kryzysie lat 2014–2015. Ówczesna migracja miała często charakter zarobkowy lub edukacyjny.
Jednak od 2022 roku krzywa gwałtownie pnie się w górę, osiągając szczyt 8,9 punktu w 2023 roku. Obecne 8,4 punktu za 2024 rok, choć nieco niższe niż dwa lata wcześniej, wciąż pozostaje na wyraźnie złym, kryzysowym poziomie.
Analiza sąsiadów Ukrainy w tym niechlubnym rankingu otwiera oczy na dość nieprzyjemną prawdę. Gorsze pozycje zajmuje jedynie sześć państw. Są to albo małe, biedne państwa wyspiarskie o skrajnie ograniczonych możliwościach i permanentnych kryzysach gospodarczych (jak Samoa czy Jamajka), albo kraje, które od dziesięcioleci znajdują się w stanie katastrofy humanitarnej, wojny domowej lub pod rządami reżimów totalitarnych (Somalia, Erytrea, Syria, Sudan itp.).

Fakt, że Ukraina znalazła się pod względem wskaźników „drenażu mózgów” w jednym szeregu z takimi krajami, świadczy nie tylko o problemach gospodarczych czy innych trudności. To prawdziwy alarm, dzwon ostrzegawczy, który wyraźnie pokazuje, że dla wielu obywateli — zwłaszcza wykształconych, kreatywnych i zmotywowanych — państwo ukraińskie postrzegane jest jako przestrzeń, w której fizycznie nie da się bezpiecznie żyć, pracować i budować przyszłości.
Co ciekawe, kraj-agresor (federacja rosyjska) znajduje się dopiero na 127. miejscu w rankingu. To wcale nie jest najgorszy wynik. Jej „sąsiedzi” w zestawieniu to Tajlandia, Węgry, Malta, Turcja, Turkmenistan i Belize. A faktyczny współuczestnik agresji — Białoruś — plasuje się aż na 117. miejscu, obok Grecji, Uzbekistanu, Słowacji, Malezji i Botswany.

Demograficzna katastrofa Ukrainy
Indeks The Global Economy jedynie potwierdza demograficzną tragedię, o której niemal jednogłośnie mówią eksperci. Pełnoskalowa wojna stała się katalizatorem największego w nowoczesnej historii Europy kryzysu humanitarnego, którego skutki będą odczuwalne przez dziesięciolecia. Według różnych szacunków kraj opuściło od 8 do 10 milionów ludzi, a ten odpływ ma wyraźnie selektywny charakter.
Nie chodzi już o częściowy „drenaż mózgów” w klasycznym rozumieniu, gdy utalentowani studenci wyjeżdżają na studia lub do pracy za granicę — to zjawisko normalne. W przypadku Ukrainy mamy do czynienia z prawdziwą „ucieczką” (human flight) — masowym wyjazdem rodzin z dziećmi, przedsiębiorców zamykających swoje firmy, lekarzy, nauczycieli, inżynierów, specjalistów IT itd.
Wszyscy ci ludzie uciekają nie tylko i nie tyle przed niskimi zarobkami, choć jest to również istotny czynnik. Przede wszystkim uciekają jednak przed permanentnymi rosyjskimi ostrzałami, ryzykiem mobilizacji, zniszczeniem infrastruktury i surowymi harmonogramami wyłączeń prądu, przed niemożnością zapewnienia dziecku zideologizowanej w minimalnym stopniu, systemowej edukacji oraz stabilnej przyszłości. Czysto ekonomiczne przyczyny schodzą na dalszy plan wobec elementarnego instynktu przetrwania i dążenia do zapewnienia bezpieczeństwa sobie i swoim bliskim.
Okazuje się, że z Ukrainy ucieka się nie z powodu jednej, konkretnej przyczyny: niskich zarobków, ostrzałów, mobilizacji czy harmonogramów dostaw energii elektrycznej. Ucieka się od Ukrainy jako zjawiska całościowego, miejsca, które przestało być choćby elementarnie komfortowe, bezpieczne i nadające się do normalnego życia, prowadzenia biznesu, zakładania rodziny oraz planowania przyszłości.
Skutki tego katastrofalnego i niezwykle smutnego procesu są już dziś druzgocące. Kraj opuszcza rdzeń jego potencjału społeczno-ekonomicznego: ludność w wieku produkcyjnym, wykształcona, innowacyjna i kreatywna.
Prowadzi to do dotkliwego niedoboru specjalistów w kluczowych sektorach: ochronie zdrowia, edukacji, branży IT oraz inżynierii. Braki kadrowe nie tylko pogarszają jakość usług dla tych, którzy pozostali, lecz także blokują wszelkie próby stabilizacji i wzrostu gospodarczego. Spadek liczby podatników przy jednoczesnym wzroście wydatków na obronność, politykę społeczną i sektor publiczny jako całość tworzy niezwykle ciężkie obciążenie fiskalne. „Wypłukiwane” jest całe pokolenie, które powinno stać się filarem odbudowy kraju w okresie powojennym, o ile ten w ogóle kiedyś nastąpi.
Obecna sytuacja nie wykazuje dziś żadnych oznak szybkiej poprawy. Wręcz przeciwnie — tendencje z 2025 roku mogą doprowadzić do nowego antyrekordu. Po tym, jak władze otworzyły granice dla mężczyzn w wieku 18–22 lat, kraj opuściło ponad 100 tysięcy takich obywateli.
Trwające działania wojenne, regularne ostrzały infrastruktury cywilnej na całym terytorium państwa, surowe harmonogramy wyłączeń prądu, mobilizacja, kryzys gospodarczy oraz ogólne wyczerpanie społeczeństwa sprawiają, że proces wyjazdu, zwłaszcza dla osób posiadających zasoby i kwalifikacje, staje się w praktyce nieodwracalny. Demograficzna przepaść, w którą wpada Ukraina, pogłębia się coraz bardziej, a wydostanie się z niej będzie niezwykle trudne nawet w przypadku zakończenia wojny „już jutro”.

Opinie ekspertów
Dyrektor ośrodka „Barometr Socjologiczny” Wiktor Nebożenko potwierdza: sytuacja rzeczywiście wygląda tak, jak opisano w rankingu The Global Economy. Ukraina jest jednym z liderów pod względem „drenażu mózgów”, to fakt. Socjolog wskazuje, że niewiele da się z tym zrobić; podobne zjawiska niejednokrotnie miały już miejsce w historii.
„Nie oznacza to, że to koniec Ukrainy. Tak, to bolesne, że z 42 milionów ludzi w Ukrainie zostało może około 26. To tragedia dla kraju. Ale jeśli państwo zacznie się podnosić i odbudowywać, część ludności wróci. Straszniejsze jest coś innego: ‘importozastępowanie’ Ukraińców. Nasi biznesmeni bardzo szybko zaczną to robić, bo są ‘słabymi patriotami’. Zaczną sprowadzać ludzi z innych regionów świata, aby wykonywali tu określoną pracę. To bardzo wygodne: to ludzie obcy, można im płacić mniej, wystarczy, że po prostu pracują. To jest znacznie groźniejsze niż sama liczba tych, którzy wyjechali za granicę.
Czyli ten ranking nie jest tragedią. To proces historyczny. Jak możemy zabronić ludziom wyjazdu, gdy trwa taka wojna? Ale nasza władza nie potrafi docenić tego, co nazywa się ‘diasporą’. Diaspora nie jest czymś złym. To nie jest katastrofa dla państwa. Ci ludzie również są częścią Ukrainy. Część z nich wróci. Dlatego nie widzę tu tragedii. Tragedią jest to, że przegrywamy wojnę na ziemi. Ale to już zupełnie inna rozmowa” — stwierdził Wiktor Nebożenko.
Kierownik Zakładu Badań Migracyjnych Instytutu Demografii i Badań Społecznych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy Ołeksij Poźniak przypomina, że w rankingu The Global Economy wiele kwestii jest bezpośrednio związanych z problemem pełnoskalowej inwazji. Szczególnie w pierwszych miesiącach wojny kraj opuściła ogromna liczba obywateli.
„Wśród nich znaczną część stanowiły osoby z wyższym wykształceniem, kobiety, mieszkanki Kijowa i Charkowa. I jeśli kijowianie częściowo wrócili, to charkowianie w większości pozostają za granicą. Wśród nich jest bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem, które wcześniej pracowały na dobrych, prestiżowych stanowiskach. Teraz wykonują za granicą pracę nieadekwatną do swoich kwalifikacji… Jeśli chodzi o sam ranking — nie znam szczegółowo sposobu jego tworzenia ani metodologii, ale ogólnie tego typu dane na świecie są dość ‘słabe’. Aby przeprowadzić precyzyjne obliczenia, trzeba znać ogólne strumienie migracyjne, dysponować pełną statystyką oraz mieć dokładne informacje o poziomie wykształcenia i kwalifikacji migrantów. O ile pierwsze jeszcze jakoś da się ustalić, o tyle drugie jest znacznie trudniejsze. Ponadto należy pamiętać, że czasem wyjazd niewielkiej liczby unikalnych specjalistów ma znacznie gorsze konsekwencje niż wyjazd dużej grupy ludzi. A wszystko to jest niezwykle trudne do monitorowania.
Najprawdopodobniej twórcy rankingu opierali się na danych uogólnionych. W związku z tym należy to traktować w ten sposób, że samo siódme miejsce na świecie niekoniecznie oznacza dokładne odzwierciedlenie rzeczywistości. Jednak to, że sytuacja obiektywnie jest zła — ten ranking pokazuje jednoznacznie. Natomiast co do faktycznego miejsca w zestawieniu mogą istnieć pewne niuanse” — podkreśla Ołeksij Poźniak.

Podsumowując, ranking The Global Economy nie jest jedynie raportem statystycznym. To diagnoza, która stwierdza jedną z najgłębszych ran współczesnej ukraińskiej państwowości. Utrata kapitału intelektualnego oraz ogólnego kapitału ludzkiego stanowi zagrożenie strategiczne i w rzeczywistości jest znacznie groźniejsza niż tymczasowa utrata terytoriów.
Odbudowa miast i infrastruktury będzie wymagała architektów, budowniczych i inżynierów, odbudowa gospodarki — przedsiębiorców, menedżerów oraz wykwalifikowanych kadr, a rozwój społeczeństwa — lekarzy, nauczycieli i psychologów. Jeśli wszyscy ci ludzie opuszczają kraj dziś, to kto podniesie go z ruin jutro? To pytanie retoryczne.
Kontrast z krajami będącymi liderami pod względem zdolności do zatrzymywania ludzi (takimi jak Australia, Norwegia, Szwecja, Kanada i inne) jest uderzający. Państwa odnoszące sukces opierają się na bezpieczeństwie, rządach prawa, wysokiej jakości edukacji i opiece zdrowotnej, wolności słowa, myśli, prasy oraz samorealizacji. To właśnie te fundamenty w Ukrainie zostały podkopane przez wojnę, co doprowadziło do masowej migracji ludności.

Sam termin „drenaż mózgów” dziś nie oddaje już w pełni istoty zjawiska. To nie tyle „odpływ”, ile „wypłukiwanie” — niszczenie ludzkiego potencjału narodu. Zatrzymać ten proces można wyłącznie poprzez zapewnienie bezpieczeństwa, pokoju, stabilności oraz powrót do „normalności”. Dopóki warunek ten nie zostanie spełniony, dopóki miliony Ukraińców codziennie odczuwają czysto fizyczne zagrożenie, kraj będzie nadal tracił zarówno swoich obywateli, jak i swoją przyszłość.
Państwo może utracić pewne terytoria i nadal istnieć, historia zna wiele takich przykładów. Ziemie można z czasem odzyskać. Jednak przyszłość to ludzie, a utraconych ludzi najprawdopodobniej nie da się już odzyskać.