Polska domaga się od Ukrainy wyjaśnień w sprawie dywersanta, którego nie objęto międzynarodowym listem gończym
Warszawa oficjalnie zwróci się do Kijowa z zapytaniem, dlaczego jeden z wykonawców aktu dywersji na polskiej kolei, wcześniej skazany zaocznie przez sąd we Lwowie za zamach terrorystyczny na terytorium Ukrainy, nie został objęty międzynarodowym listem gończym.
Poinformował o tym minister spraw wewnętrznych Polski Marcin Kierwiński podczas konferencji prasowej w Warszawie.
Według niego Ukraina nie umieściła wobec tej osoby standardowych oznaczeń w międzynarodowych bazach danych, w szczególności not Interpolu. W konsekwencji dywersant nie został zidentyfikowany na granicy i bez przeszkód przekroczył granicę białorusko-polską w obu kierunkach, w tym powrócił na Białoruś zaraz po przeprowadzeniu dywersji.
Kierwiński podkreślił, że pomimo codziennej współpracy służb obu krajów, od Ukrainy oczekuje się oficjalnych wyjaśnień dotyczących tej sytuacji.
Akt dywersji na polskiej kolei został dokonany przez dwóch obywateli Ukrainy, którzy wcześniej przyjechali do Polski z Białorusi, a po dokonaniu czynu zdołali uciec z powrotem.
Wcześniej premier Polski Donald Tusk oświadczył, że służby bezpieczeństwa wewnętrznego zatrzymały osiem osób podejrzanych o przygotowywanie aktów dywersji.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy poinformowało, że rosja celowo werbuje obywateli Ukrainy do przeprowadzania aktów dywersji na terytorium innych państw, w szczególności Polski, aby stworzyć wrażenie, że Ukraina jest zaangażowana w akty terrorystyczne.