Polska uważa, że dron, który naruszył przestrzeń powietrzną na wschodzie kraju, najprawdopodobniej przyleciał z Białorusi

Szef prokuratury okręgowej w Lublinie, Grzegorz Trusiewicz, w czwartek 21 sierpnia przekazał nowe informacje na temat bezzałogowego statku powietrznego, który dzień wcześniej spadł na pole kukurydzy w miejscowości Osiny.
Jego słowa cytuje RMF24.
Według Trusiewicza „istnieje duże prawdopodobieństwo”, że dron „przyleciał z Białorusi”.
„W połączeniu z nagraniami, które posiadamy, istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że obiekt najprawdopodobniej przyleciał z Białorusi” – podkreślił.
Powiedział, że dron był mocno uszkodzony, rozbił się na wiele części, jednak śledczy mają jedną dużą, nienaruszoną część. Według Trusiewicza na tej części znajduje się napis, prawdopodobnie w języku koreańskim.
„Dziś przede wszystkim opiszemy obiekty, które udało nam się znaleźć. Skoncentrujemy się także na epicentrum, aby dokładnie przeszukać nie tylko to, co było widoczne, ale również to, co może znajdować się pod powierzchnią ziemi, w szczególności, czy nie było tam urządzenia elektronicznego, które mogłoby być wykorzystane do dalszego śledztwa” — powiedział prokurator.
Jedną z wersji rozpatrywanych przez śledczych jest to, że dron mógł uderzyć w sąsiednie linie wysokiego napięcia. Prokuratura zabezpieczyła ochronę trzech linii energetycznych, na których występują „oznaki niedawnego uszkodzenia”.
Minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, potwierdził, że doszło do nowego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ze wschodu i zapowiedział protest ze strony MSZ przeciwko „winowajcy”. Minister obrony Polski oskarżył rosję o prowokację po upadku drona.
Władze Polski uważają, że przestrzeń powietrzna kraju została z „bardzo wysokim” prawdopodobieństwem naruszona przez rosyjski dron „Gerbera” z chińskim silnikiem.
