Trump nie wprowadza sankcji przeciwko rosji, bo nie ma takiej potrzeby – Biały Dom

Wprowadzenie sankcji przeciwko rosji zależy wyłącznie od prezydenta Trumpa, a nie od Kongresu. Prezydent USA zastosuje je tylko wtedy, gdy uzna to za konieczne – obecnie jednak proces pokojowy postępuje.
Takie oświadczenie złożyła rzeczniczka Białego Domu, Karoline Leavitt, informuje Ukrinform.
– On (Trump – red.) jest gotów zastosować sankcje, jeśli uzna to za konieczne. W Senacie i na Kapitolu rozumieją, że to prezydent jako naczelny dowódca kieruje polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych – podkreśliła Leavitt.
Zaznaczyła, że Trump „rozsądnie traktuje sankcje jako jedno z narzędzi, które może wykorzystać w razie potrzeby”.
Rzeczniczka wyraziła przekonanie, że członkowie Kongresu „nie bez powodu darzą prezydenta szacunkiem jako naczelnego dowódcę”, przypominając o poniedziałkowym spotkaniu delegacji Ukrainy i rosji w Stambule. Podkreśliła, że do rozmów doszło dzięki wysiłkom prezydenta USA.
– Pragnę przypomnieć wszystkim, jak wiele osiągnęliśmy w zaledwie cztery miesiące – zaznaczyła.
Jeszcze w zeszłym roku „nie do pomyślenia było”, aby rosja i Ukraina prowadziły bezpośrednie rozmowy – kontynuowała Leavitt. Dziś jednak, „dzięki determinacji prezydenta Trumpa, by zakończyć tę wojnę, obie strony zasiadły do stołu negocjacyjnego”.
Wcześniej przewodniczący Izby Reprezentantów, Mike Johnson, poparł zaostrzenie przez Kongres USA sankcji wobec rosji, wskazując na długotrwałą agresję przeciwko Ukrainie jako główny powód.
Nowe sankcje mają zostać przyjęte przed szczytem G7, który odbędzie się w dniach 15–17 czerwca. Tego oczekuje republikański senator Lindsey Graham, który – wraz z demokratą Richardem Blumenthalem – odwiedził Kijów i inne europejskie stolice w celu promocji projektu ustawy sankcyjnej.
