Andrij Jermak pełnił funkcję szefa Biura Prezydenta od lutego 2020 roku — przez 5 lat, 9 miesięcy i 17 dni. W tym czasie stał się jedną z najbardziej wpływowych i jednocześnie kontrowersyjnych postaci we współczesnej polityce ukraińskiej. Jego działalność, szczególnie po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji rosji, doprowadziła do radykalnej transformacji ukraińskiej władzy wykonawczej. Biuro Prezydenta, które zgodnie z konstytucją jest organem czysto administracyjnym (w istocie to jedynie kancelaria prezydenta, odpowiedzialna za prowadzenie dokumentacji — i nic więcej), przekształciło się w scentralizowany polityczny, dyplomatyczny i bezpieczeństwowy sztab, który skupił w swoich rękach niespotykany dotąd zakres uprawnień.
Zachodni dziennikarze i eksperci często określali rolę Jermaka jako bezprecedensową, podkreślając, że choć „nie jest prezydentem, to często działa jak prezydent”. To sformułowanie oddawało powszechne postrzeganie: szef Biura Prezydenta miał taki sam, a być może miejscami nawet większy wpływ niż sam Wołodymyr Zełenski.
Fenomen Jermaka symbolizuje superpersonalizowany model zarządzania. Ta koncentracja władzy poza ramami konstytucyjnymi miała swoją cenę. Stała się podstawową przyczyną systemowych ryzyk instytucjonalnych, tworząc „rząd cieni” w Biurze Prezydenta i podważając demokratyczne oraz konstytucyjne mechanizmy. Ostatecznie to właśnie te ryzyka ujawniły się w wyniku skandalu korupcyjnego związanego z „taśmami Mindicza” oraz konfliktów wewnątrzpolitycznych, co w konsekwencji doprowadziło do dymisji.
Według poufnych informacji UA.News z Biura Prezydenta, prezydent Zełenski obecnie zablokował Jermaka we wszystkich komunikatorach i zabronił swojemu najbliższemu otoczeniu jakichkolwiek kontaktów z nim. Istnieją też niepotwierdzone informacje, że Państwowa Służba Graniczna Ukrainy otrzymała specjalny dokument zakazujący Jermakowi wyjazdu z Ukrainy — niezależnie od okoliczności.
Kim więc był Andrij Jermak dla systemu politycznego Ukrainy i jakie dziedzictwo pozostawił państwu? Więcej szczegółów — w materiale UA.News.
Architekt całej pionowej struktury: czym zajmował się Andrij Jermak
Pod kierownictwem Andrija Jermaka Biuro Prezydenta stało się głównym centrum podejmowania decyzji w kraju, które faktycznie dublowało, a czasem nawet całkowicie podporządkowywało sobie funkcje Rady Ministrów oraz innych centralnych organów władzy wykonawczej. Oznaczało to, że polityka kadrowa, kluczowy instrument zarządzania państwem, została wyłączona spod kontroli właściwych ministerstw i parlamentu, a w pełni skoncentrowana w rękach szefa Biura Prezydenta. Taki model zarządzania, jak piszą zachodnie media, gwarantował, że wszystkie gałęzie władzy będą lojalne wobec Bankowej, a nierzadko wręcz przez nią bezpośrednio sterowane.
Koncentracja władzy była rzeczywiście bardzo znacząca. Choć sam Jermak wielokrotnie utrzymywał, że Biuro Prezydenta jedynie koordynuje politykę państwa i współpracę między różnymi gałęziami władzy, w praktyce ta „koordynacja” miała charakter twardego i scentralizowanego zarządzania, obejmującego najważniejsze obszary, w tym blok gospodarczy oraz kwestie obronne.
Bezprecedensowa koncentracja władzy w rękach jednej osoby (i to poza granicami obowiązującego prawa) stworzyła instytucjonalną próżnię. W warunkach wybuchu wojny, kiedy szybkość podejmowania decyzji była kluczowa, taka pionowa struktura mogła wydawać się, choć niezgodna z prawem, przynajmniej efektywna na czas „sytuacji nadzwyczajnej”. Jednak w takim układzie usunięcie Jermaka ze stanowiska groziłoby systemowym kryzysem zarządzania. Taka personalizacja władzy, choć chwilowo uzasadniona kryzysem, stała w sprzeczności z zasadami demokracji i prowadziła do fundamentalnego zaburzenia równowagi, szczególnie niebezpiecznego dla państwa, które prosiło Zachód o wsparcie w obronie właśnie demokratycznych wartości przed agresją sąsiedniej dyktatury.

W warunkach pełnoskalowej wojny Andrij Jermak stał się nie tylko drugą, lecz niekiedy wręcz pierwszą osobą w państwie, był także kluczowym negocjatorem i nieformalną twarzą ukraińskiej dyplomacji. Brał bezpośredni udział w kierowaniu takimi kluczowymi procesami, jak wymiana jeńców z rosją, powrót uprowadzonych ukraińskich dzieci, zawarcie „umowy zbożowej”, komunikacja ze Stanami Zjednoczonymi... Te sukcesy umacniały pozycję Jermaka jako niezastąpionego menedżera kryzysowego u boku prezydenta.
Oprócz dyplomacji Jermak był również inicjatorem centralizacji funkcji w zakresie bezpieczeństwa informacyjnego. Na polecenie prezydenta już w 2021 roku utworzono Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD) przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Krok ten przedstawiano jako konieczność skoordynowanych działań przeciwko wojnie hybrydowej i dezinformacji. Jednak krytycy zauważali, że w ten sposób władza może dążyć do monopolizacji przestrzeni informacyjnej na własne potrzeby. Utworzenie tego centrum znacznie poszerzyło narzędzia Biura Prezydenta w zakresie kontroli nad wewnętrznymi i zewnętrznymi narracjami informacyjnymi — m.in. poprzez mechanizm sankcji.
Można podsumować, że Andrij Jermak prowadził działalność niezwykle złożoną i dynamiczną. Dowodzi to, że pełnił funkcje dalece wykraczające poza uprawnienia szefa kancelarii, przekształcając Biuro Prezydenta i siebie samego w kluczowy „węzeł”, przez który przechodziły dosłownie wszystkie najważniejsze decyzje państwowe.

Od wszechmocy do kryzysu
Pomimo pojedynczych sukcesów w polityce zagranicznej oraz początkowej skuteczności na początku wojny, taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie i nie odpowiadała wielu osobom w Ukrainie. W końcu wewnętrzna działalność Biura Prezydenta stanęła w obliczu ostrego kryzysu, spowodowanego zakrojoną na szeroką skalę aferą korupcyjną — operacją NABU „Midas” oraz opublikowanymi w jej ramach „taśmami Mindicza”. Doszło do tego, że funkcjonariusze antykorupcyjni przeprowadzili przeszukania nawet w mieszkaniu samego Andrija Jermaka. Wydaje się, że właśnie to stało się ostatnią kroplą i ostatecznie formalnym pretekstem do dymisji.
Śledztwo „Midas”, które początkowo dotyczyło zwykłej i, niestety, typowej dla Ukrainy korupcji finansowej, szybko przekształciło się w kategorii systemowego zagrożenia dla samej państwowości w czasie wojny. Sprawa ta tylko podkreśla to, co wie każdy student politologii: hipercentralizowana władza jedynie w danym momencie może wydawać się skuteczna, lecz w dłuższej perspektywie zawsze generuje ryzyka i prowadzi do kryzysów. Nie bez powodu nawet dyktatorów w starożytnym Rzymie wybierano kolegialnie — i to na bardzo krótki, ściśle określony prawem okres. Absolutne uprawnienia nigdy nie są absolutnie trwałe.
Niektórzy eksperci wielokrotnie określali Ukrainę po 2019 roku, a zwłaszcza po 2022 roku, mianem „republiki biurowo-prezydenckiej”, wskazując na niezwykle istotną, systemotwórczą rolę szefa Biura Prezydenta w tych procesach. Do momentu skandalu wokół „taśm Mindicza” Andrij Jermak całkiem sprawnie pełnił funkcję „piorunochronu” dla prezydenta, przejmując na siebie lwią część negatywnych emocji ze strony aktywnej części społeczeństwa. Z czasem jednak ta strategia się wyczerpała i głowa państwa musiała wykonać wyraźnie trudny dla siebie krok — zdymisjonować Jermaka. Wygląda na to, że była to skonsolidowana oczekiwana decyzja zarówno wewnątrz kraju, jak i na zewnątrz.

Dziedzictwo polityczne Jermaka i próżnia władzy
Zwolnienie Jermaka stało się nieuniknione, ponieważ w szczególny sposób wszystko złożyło się w „idealną burzę”: ogromna presja wewnętrzna i zewnętrzna oraz sprawa karna dotycząca „Midasu”. Kluczowym czynnikiem ryzyka była realna groźba zmiany statusu procesowego szefa Biura Prezydenta ze świadka na podejrzanego. W takich warunkach prezydent nie miał innego wyjścia, jak tylko zdystansować się od postaci Jermaka. Było jedynie kwestią czasu, kiedy konieczne stanie się radykalne przeformatowanie Biura Prezydenta.
Najważniejszym aspektem politycznego dziedzictwa Jermaka nie są jego osiągnięcia (które obiektywnie miały miejsce) ani porażki (których było więcej) — lecz stworzenie krytycznej zależności całej struktury państwowej od dosłownie jednej osoby. Jego usunięcie nie jest zakończeniem, ale jedynie początkiem głębokiego kryzysu dla samego prezydenta. Jermak był centralną figurą, która scalała w jedność osłabione przez niego instytucje, a teraz, bez niego, głowie państwa będzie niezwykle trudno.
Usunięcie architekta całej nadzwyczajnej pionowej struktury otwiera epokę politycznej niepewności. Może to prowadzić do decentralizacji władzy, wywołać wewnętrzną walkę o kontrolę nad zwolnionymi ośrodkami wpływu i przepływami finansowymi, a także spowodować tymczasowy paraliż zarządzania — przynajmniej do momentu powołania nowego szefa Biura Prezydenta. Jednak niezależnie od tego, kto obejmie to stanowisko, najprawdopodobniej nie stanie się on „drugim Jermakiem” — Jermak był jeden.
Jednak mimo wszystkich ryzyk, polityczne konsekwencje dymisji szefa Biura Prezydenta oraz presja społeczeństwa, aktorów wewnętrznych i partnerów zachodnich tworzą — choćby wymuszony — impuls do przywrócenia niezależności konstytucyjnych organów władzy. To doskonała szansa dla Ukrainy na wzmocnienie stabilności instytucjonalnej, decentralizację władzy i uzdrowienie systemu politycznego.

Opinie ekspertów
Politolog, dyrektor Instytutu Polityki Światowej Jewhen Mahda przypomina: Andrij Jermak to osoba, która najdłużej w najnowszej historii Ukrainy kierowała kancelarią prezydenta.
„To znaczy, że przez ponad 5,5 roku stał na jej czele i w dużej mierze stał się symbolem ‘republiki biurowo-prezydenckiej’ — modelu zarządzania, który ukształtował się w Ukrainie. W tym modelu rola Andrija Jermaka jest bardzo interesująca, ponieważ formalnie nie miał on żadnych uprawnień, ale Wołodymyr Zełenski, jak się okazuje, przekazał mu znaczną część swoich kompetencji. To stworzyło określony format polityczny, w którym Andrij Jermak był de facto jak Andrij Wszechmocny — człowiek, który mógł decydować o wszystkim nie tylko w prezydenckiej pionowej strukturze, bo w warunkach stanu wojennego uprawnienia prezydenta znacznie wzrosły… Tutaj ciekawe jest spojrzenie na jego dymisję, ponieważ w 2019 roku Wołodymyr Zełenski doszedł do władzy jako ‘nowa twarz’, z całkowicie ‘teflonowym’ wizerunkiem, i mógł krytykować polityków dowolnie. Wraz z dymisją Jermaka ten teflon, który już wcześniej był mocno porysowany, całkowicie znika z wizerunku Zełenskiego. I będzie mu, powiedziałbym, bardzo trudno” — komentuje politolog.
Jednak zdaniem Magdy prezydent wciąż ma szanse. Musi poszerzać krąg osób uczestniczących w kształtowaniu polityki państwowej i pracujących nad wzmacnianiem pozycji Ukrainy. Jeśli tego nie zrobi, czekają go wyjątkowo trudne czasy.
„W każdym razie zakończymy wojnę, w każdym razie dożyjemy do jej zawieszenia wraz z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Ale nie mam wątpliwości, że kwestia przeprowadzenia wyborów pojawi się od razu po zakończeniu wojny. A jeśli chodzi o Andrija Jermaka i jego dalszy los, to myślę, że będzie to bardzo interesujące. Poczekajmy, czy zostanie mu przedstawiony zarzut. A potem zobaczymy, jak potoczy się jego kariera. Jak poradzi sobie bez oddziaływania, jakie wywierał na niego Wołodymyr Zełenski. Na ile jest naprawdę samodzielnym graczem” – podsumował Jewhenij Mahda.
Politolog, szef centrum „Trzeci sektor”, Andrij Zołotariow, jest przekonany, że przez cały ten czas Jermak dość sprawnie radził sobie ze swoją misją. Absorbował cały negatyw skierowany w stronę Bankowej. To pozwalało prezydentowi przez pewien czas unikać protestów, ponieważ ten negatyw, utożsamiany z szefem kancelarii, przechodził na Jermaka.
„Ale teraz, w związku ze sprawą karną wokół ‘Mindicz-gate’, ten negatyw spadł na Wołodymyra Ołeksandrowycza. I faktycznie mamy sytuację, w której większość deputowanych… występuje przeciwko Jermakowi. I gdyby nie ta sytuacja, można by było jeszcze przez jakiś czas utrzymać szefa kancelarii na stanowisku. Ale teraz wszystko się zbiegło: presja zewnętrzna i sprawa karna. Po przeszukaniach sytuacja może ulec zmianie, podobnie jak procesowy status Andrija Borysowycza, może on przejść ze świadka w podejrzanego. Wszyscy, którzy znają nasz system organów ścigania, doskonale to rozumieją. A w takich warunkach nie pozostaje nic innego, jak zdystansować się od osoby, o której mówiono, że Wołodymyr Ołeksandrowycz pełni funkcję prezydenta w biurze Andrija Borysowycza” – uważa Zołotariow.
Zdaniem eksperta, po dymisji Jermaka problemy mogą zacząć się już dla samej głowy państwa.
„Ludzie, którzy znają wewnętrzną kuchnię Bankowej, doskonale rozumieją, że po pewnym czasie za Jermakiem pójdzie Zełenski. A w jakich okolicznościach czy warunkach — to sprawa drugorzędna. Ale utrzymać się bez takiej postaci jak Andrij Borysowicz Jermak będzie dla niego niezwykle trudno” – zaznaczył Andrij Zołotariow.

Podsumowując, Andrij Jermak był głównym architektem i centralną postacią aparatu nadzwyczajnie scentralizowanej pionowej struktury prezydenckiej, która przez pewien czas rzeczywiście zapewniała szybkość i skuteczność w zarządzaniu kryzysowym — zwłaszcza na froncie dyplomatycznym i wojskowym. Jednak ceną tej krótkotrwałej skuteczności była degradacja instytucjonalna i absolutnie niedopuszczalna superkoncentracja władzy.
Biuro Prezydenta stało się faktycznym centrum zarządzania państwem, całkowicie ignorując mechanizmy demokratyczne i, co najważniejsze, tworząc warunki dla systemowej i szeroko zakrojonej korupcji, która ostatecznie doprowadziła do poważnego kryzysu, także osobiście dla Zełenskiego.
Dziedzictwo polityczne Jermaka pozostaje mocno niejednoznaczne. Niewykluczone, że już wkrótce organy ścigania będą mieć poważne pytania do byłego szefa Biura Prezydenta.
Jego usunięcie nie rozwiązuje problemów systemowych, a jedynie otwiera nową fazę intensywnej walki politycznej. Jednocześnie odejście Jermaka stwarza dla Ukrainy szansę na przeprowadzenie strukturalnej transformacji: decentralizację władzy, wzmocnienie niezależności organów antykorupcyjnych i innych instytucji kontrolnych oraz odbudowanie zaufania partnerów międzynarodowych i własnego społeczeństwa.
Przyszłe zarządzanie w Ukrainie po Jermaku powinno koncentrować się nie na poszukiwaniu nowego scentralizowanego „supermenedżera”, lecz na przywróceniu stabilności oraz pełnej funkcjonalności instytucji konstytucyjnych.