$ 42.23 € 48.97 zł 11.58
+5° Kijów +1° Warszawa +5° Waszyngton
Gospodarka jako klucz do pokoju: czy rosji naprawdę kończą się pieniądze na wojnę

Gospodarka jako klucz do pokoju: czy rosji naprawdę kończą się pieniądze na wojnę

27 listopada 2025 21:00

W ostatnim czasie media oraz środowiska eksperckie aktywnie dyskutują o możliwości zakończenia trwającej już niemal cztery lata pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Dużo uwagi poświęca się amerykańskiemu planowi pokojowemu — tak zwanym „28 punktom”. Główny punkt dyskusji koncentruje się wokół tego, czy Kijów zgodzi się na ten plan, który w praktyce prowadzi do zamrożenia konfliktu, nie zakładając jednak pełnej kapitulacji wobec rosji. To właśnie stanowisko Ukrainy pozostaje obecnie w centrum rozmów.

Jednak w tych dyskusjach często pomija się „słonia w pokoju” — czyli stanowisko kraju-agresora. Czy władimir putin jest gotów zakończyć działania wojenne? W końcu plan ten nie prowadzi do realizacji celów deklarowanych przez Moskwę, a więc z geopolitycznego punktu widzenia stanowi faktyczną porażkę rosji. O tym jednak mówi się znacznie rzadziej.

Istnieje jednak przypuszczenie, że obecnie Kreml może być zainteresowany, jeśli nie pełnym pokojem, to przynajmniej wymuszonym i czasowym zawieszeniem broni. Przyczyną nie są wcale ulubione przez rosyjskiego dyktatora kwestie „geopolityczne” ani realizacja jakichkolwiek celów strategicznych, lecz zwykłe problemy gospodarcze.

Ponad 50% rosyjskich regionów już teraz zmaga się z deficytem budżetowym. W niektórych jednostkach federacji obniża się wysokość wypłat za podpisanie kontraktu wojskowego, a niekiedy nawet rezygnuje się z wypłaty tzw. „grobowego” dla rodzin poległych okupantów. Również budżet federalny rosji od kilku miesięcy odnotowuje wyraźny deficyt.

Czy problemy gospodarcze rosji są na tyle poważne, by zmusić putina do zakończenia wojny? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Traczuk, wraz z ekspertami przeanalizował tę kwestię.

Problemy finansowe rosyjskich regionów: co się dzieje
 

Długotrwała i wyniszczająca pełnoskalowa wojna, wraz z ogromnymi wydatkami wojskowymi, nieuchronnie stanowi istotne obciążenie dla budżetu każdego państwa, nawet najbogatszego. rosja jednak takim państwem nie jest. I mimo optymistycznych deklaracji płynących z Moskwy, sytuacja w zwykłych regionach kraju wygląda znacznie bardziej napięta i trudna, niż przedstawia to federalne centrum.

Zgodnie z informacjami rosyjskich mediów, budżety ponad połowy regionów federacji rosyjskiej już zmagają się z poważnym deficytem. W sytuacji, gdy rząd centralny kieruje ogromne środki niemal wyłącznie na potrzeby militarne, władze regionalne są zmuszone samodzielnie poszukiwać finansowania, często łatając dziury budżetowe kosztem rezerw wewnętrznych lub poprzez redukcję wydatków społecznych.

Od stycznia do września 2025 r. łączny deficyt (z pominięciem gmin) wyniósł prawie 170 mld rubli (kwoty w rublach można przybliżone podzielić przez dwa, aby uzyskać wartość w hrywnach, czyli około 85 mld hrywien). Wydatki wzrosły o 14,6%, podczas gdy dochody jedynie o 6,9%. Według rosyjskiego Ministerstwa Finansów, całkowity deficyt regionalny w tym roku ma wynieść co najmniej 300 mld rubli.

Liderzy pod względem deficytu to: obwód kemerowski — ok. 44 mld rubli, obwód irkucki — 41 mld rubli, autonomiczny okręg jamalsko-nieniecki — 38 mld rubli. Podobne wartości odnotowano także w obwodach tiumeńskim, nowosybirskim i niżegorodzkim.

Tymczasem kluczowe regiony rosji tradycyjnie odnoszą znaczące nadwyżki budżetowe. W Moskwie nadwyżka wyniosła prawie 270 mld rubli, w Sankt Petersburgu ok. 48 mld, a w Republice Tatarstanu — 44 mld.

Tak duży deficyt regionalny jasno wskazuje, że rosyjski model gospodarczy, silnie uzależniony od dotacji federalnych oraz dochodów z sektora naftowo-gazowego, coraz gorzej radzi sobie z rosnącym obciążeniem. Co więcej, budżet federalny również wykazuje tendencję do utrzymywania znacznego deficytu (sięgającego dziesiątek miliardów dolarów), co potwierdza ogólne napięcia w systemie finansowym państwa.

Jednym z najbardziej wymownych sygnałów kryzysu gospodarczego było ograniczenie lub wręcz likwidacja regionalnych świadczeń dla rodzin żołnierzy poległych na wojnie. W niektórych regionach (m.in. w Chakazji i Zabajkalu) lokalne władze całkowicie zniosły takie wypłaty. W innych ograniczono premie za podpisanie kontraktu wojskowego, które stanowiły główny motywator dla ochotników. Dotyczy to m.in. Tatarstanu, Jakucji, a nawet Sankt Petersburga.

Sytuacja ta świadczy nie tylko o lokalnych trudnościach finansowych, lecz także o tym, że budżet federalny nie jest w stanie pokryć wszystkich zobowiązań związanych z prowadzeniem działań wojennych w Ukrainie, przerzucając ciężar na najuboższe regiony kraju, które, przypomnijmy, w rosji stanowią zdecydowaną większość.

Україна їх уже розбомбила? Моторошні фото з російської глибинки - Главком


Gospodarka kontra „geopolityka” putina
 

Wydawałoby się, że deficyt budżetowy w ponad połowie rosyjskich regionów oraz ograniczanie świadczeń w warunkach coraz to nowych sankcji powinny być dla Kremla wystarczającym sygnałem, by, jeśli nie zakończyć agresji, to przynajmniej zrewidować swoje priorytety. Jednak osoby, które tak sądzą, całkowicie nie rozumieją współczesnej rosji putina. W rosyjskim systemie politycznym gospodarka i „geopolityka” funkcjonują jakby w równoległych rzeczywistościach. Dotyczy to szczególnie najwyższego szczebla władzy, a więc samego władimira putina.

Gospodarka interesuje rosyjskiego dyktatora dopiero na dalszym planie, o ile interesuje go w ogóle. W świecie, w którym funkcjonuje, najważniejszym priorytetem jest „historyczna misja” rosji oraz globalna agenda geopolityczna. Ani on, ani jego najbliższe otoczenie prawdopodobnie nie odczuwają realnych trudności finansowych. Sam putin wielokrotnie twierdził wprost, że sytuacja gospodarcza rosji jest „w zasadzie dobra” i nie ma powodu do niepokoju.

Należy również pamiętać, że rosja jest państwem, w którym większość regionów — około 70% — pozostaje biedna i zależna od dotacji. W praktyce cały aparat państwowy opiera się na 15–20 najbogatszych regionach-donatorach. To przede wszystkim obie stolice — Moskwa i Sankt Petersburg — a także Tatarstan, Kraj Krasnodarski, regiony naftowe takie jak Jugra (Chanty-Mansyjski Okręg Autonomiczny) i Kraj Krasnojarski, czy też uprzemysłowione obwody, na przykład Kemerowski (Kuzbass) czy Czelabiński.

Dlatego deficyt w takich regionach jak Chakasja, Zabajkale, Mordowia czy innych skrajnie ubogich podmiotach federacji rosyjskiej nie stanowi dla Kremla sygnału alarmowego. Dopóki struktura finansowa utrzymuje się dzięki regionom-donatorom, cały system pozostaje operacyjny. „W Moskwie mamy rekordową nadwyżkę budżetową, więc wszystko jest w porządku — jaki kryzys? A że w Chakasji nie ma pieniędzy... ich tam nigdy nie było” — mniej więcej w ten sposób postrzega to putinowski system.

Ograniczenie lub likwidacja świadczeń w kilku, zwykle bardzo biednych i marginalizowanych regionach, nie stanowi trendu o skali, która mogłaby w jednej chwili zatrzymać machinę wojenną Kremla. Jest to raczej lokalny kryzys, który nie wpływa na ogólną strategię. putin nadal skupia się na realizacji swoich celów polityki zagranicznej (jeśli rzeczywiście takie istnieją), prowadzi wojnę dla samej wojny, a koszty gospodarcze traktuje jako nieuniknioną cenę realizacji geopolitycznych ambicji.

Opinie ekspertów
 

Ekonomista Jurij Hawryłeczko potwierdza, że w rosyjskiej gospodarce rzeczywiście występują problemy. I nie chodzi wyłącznie o ograniczenie finansowania regionalnych budżetów ze środków federalnych.

„Dotyczy to także zwrotu w stronę potencjalnej nowej waluty odniesienia – chińskiego juana, do którego powiązana jest emisja obligacji federalnych, jak również pierwszej od wielu lat sprzedaży fizycznego złota z rezerw Banku Centralnego rosji. Zauważalne jest także ograniczanie lub wręcz «zamrażanie» finansowania federalnych programów rozwojowych i inne podobne działania. Jednak trudna sytuacja gospodarcza nie uderzyła jeszcze krytycznie w zwykłych obywateli, ponieważ np. ograniczenie środków na projekty infrastrukturalne nie wpływa natychmiast na poziom ich życia. Odczuwają to natomiast rosyjskie elity – zarówno w centrum, jak i w regionach – które przyzwyczaiły się utrzymywać swój status dzięki dostępowi do funduszy z budżetu federalnego i lokalnego.

To właśnie pogorszenie warunków życia elit, stanowiących fundament reżimu putina, sprawiło, że tzw. «plany pokojowe» stały się elementem agendy politycznej i zaczęły być coraz częściej przywoływane w wypowiedziach przedstawicieli rosyjskiego establishmentu. Owszem, pogorszenie sytuacji gospodarczej wpływa na możliwość kontynuowania wojny, ale pojawia się inny problem: rosjanie już dawno przestawili swoją gospodarkę na tory wojenne i by zakończyć wojnę, musieliby cofnąć te procesy. To jednak skomplikowane i czasochłonne działanie, które również wymaga środków finansowych, a ich brakuje. Innymi słowy, znaleźli się w swoistym impasie: trzeba działać natychmiast, ale żaden krok nie poprawi obecnie sytuacji”. — uważa Jurij Hawryłeczko.

Ekonomista Ołeksij Kuszcz postrzega sytuację mniej optymistycznie. Przyznaje, że rosyjska gospodarka zmaga się z pewnymi trudnościami, ale zwraca uwagę, że nie są one tak dotkliwe, jak wiele osób mogłoby sobie tego życzyć.

„Prawdopodobnie czytali Państwo moje analizy dotyczące stanu gospodarki rosji i tamtejszego budżetu. Staram się przedstawiać swoje oceny możliwie obiektywnie, dlatego nie należy traktować ich jako propagandy (typu: «rosyjska gospodarka rozpadnie się w miesiąc»), ale można na ich podstawie wyciągać wnioski analityczne. Główny nacisk sankcji Zachodu został skierowany na sektor naftowo-gazowy, ale udział tego sektora w przychodach budżetu państwa stale maleje. Co więcej, im silniejsze sankcje, tym ten udział spada szybciej, co jest całkowicie logiczne. Oznacza to, że obecny model sankcji z jednej strony ogranicza sektor surowcowy, ale z drugiej, paradoksalnie, zwiększa odporność budżetu rosji na zewnętrzne wstrząsy, dzięki wzrostowi dochodów sektora niesurowcowego”. — podkreśla ekonomista.

Kuszcz przypomina: rosyjski budżet federalny w przyszłym roku wyniesie do 500 mld dolarów dochodów (mniej niż 20% PKB). Jednocześnie aż 78% tych dochodów pochodzić będzie z gospodarki nienaftowo-gazowej. Dla porównania: w 2013 roku było to 45%, a tuż przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny, nieco ponad 60%. Udział dochodów z ropy i gazu wyniesie natomiast jedynie 22%.

„Deficyt budżetowy poniżej 2% PKB — aby ocenić kryzys fiskalny, należy zawsze patrzeć właśnie na ten wskaźnik. Deficyt poniżej 2% PKB to niewiele. Nawet jeśli usunąć wszystkie dochody z ropy i gazu, deficyt budżetu wzrośnie do około 8% PKB (choć zależność ta nie jest liniowa i trzeba liczyć według bardziej złożonego modelu, więc może wynieść nawet 8–15% PKB). Wydatki na wojsko i prowadzenie wojny wyniosą w przyszłym roku 155–160 mld dolarów. Oznacza to, że co trzecia rubla dochodów budżetu federalnego zostanie przeznaczona na te cele. Ogólnie rzecz biorąc, mimo spowolnienia rosyjskiej gospodarki do niemal zerowego wzrostu, model wydatków wojennych nadal mieści się w ogólnych parametrach federalnego modelu budżetowego” — uważa Ołeksij Kuszcz.

Москва-Сити — Википедия


Podsumowując: trudności gospodarcze rosji stopniowo narastają, a budżety regionalne już teraz zmagają się z systemowym deficytem. Jednak bardzo mało prawdopodobne jest, by putin zakończył wojnę z powodów finansowych. Do tego nie dojdzie, a wiara, że „rosyjska gospodarka wkrótce się załamie”, to przykład wyjątkowo naiwnego i szkodliwego myślenia życzeniowego — podobnego do tez typu „wojna potrwa 2–3 tygodnie” lub „zostało im rakiet na 2–3 ataki”.

Dla rosyjskiego przywódcy kondycja finansowa państwa nie stanowi celu samego w sobie, szczególnie jeśli stoi w sprzeczności z jego wizją „wielkiego państwa” i „historycznej misji”. Czynniki ekonomiczne zaczną mieć decydujące znaczenie dopiero wtedy, gdy sytuacja wymknie się spod kontroli i pojawi się realne ryzyko całkowitego załamania finansowego — podobnego do defaultu z 1998 r.

Do tego czasu nic fundamentalnego prawdopodobnie się nie zmieni. putin będzie kontynuował wojnę, ponieważ osobiście dysponuje wszystkimi potrzebnymi zasobami. Fakt, że w takich regionach jak Chakasja zasobów już brakuje, obchodzi go w ostatniej kolejności.

Najprawdopodobniej rosyjska gospodarka nie załamie się „już za chwilę”, nie załamie się jutro ani w ciągu roku. Opieranie polityki państwa na takim założeniu to poddanie się bardzo niebezpiecznym złudzeniom, które mogą doprowadzić do katastrofy, i to niestety nie w rosji, lecz u nas.

Czytaj nas na Telegram i Sends