
Od rana 24 lutego 2022 roku aż do dziś granice Ukrainy pozostają zamknięte dla mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Istnieją pewne wyjątki — niektóre kategorie obywateli mogą swobodnie lub względnie swobodnie przekraczać granicę i wyjeżdżać z kraju. Jednak dla zdecydowanej większości zwykłych mężczyzn, którzy nie mają tzw. „broni” (zwolnienia ze służby), odpowiednich znajomości, specjalnych zezwoleń lub – w skrajnym przypadku – trojga bądź większej liczby dzieci, wyjazd jest zabroniony.
Taki stan rzeczy stopniowo wywiera presję na społeczeństwo od wewnątrz i sprawia, że miliony ludzi czują się co najmniej bardzo niekomfortowo. Władze doskonale zdają sobie z tego sprawę. Dlatego we wtorek, 12 sierpnia, prezydent Wołodymyr Zełenski złożył dość sensacyjną deklarację: zapowiedział, że mężczyznom do 22. roku życia włącznie być może zostanie umożliwiony wyjazd za granicę.
Na razie jednak brak konkretów dotyczących tej propozycji — szczegóły mają pojawić się później. Jednocześnie taki potencjalny zwrot polityki państwa w kierunku liberalizacji zasad przekraczania granicy można uznać niemal za rewolucyjny.
Co stoi za planami umożliwienia młodym mężczyznom opuszczenia Ukrainy, dlaczego prezydent mówi o takich krokach i czy mają one realne szanse powodzenia? Polityczny komentator UA.News Mykyta Traczuk przyjrzał się tej kwestii.
„Będzie więcej wolności”: Zełenski o wyjeździe 18–22-latków za granicę
Prezydent oświadczył wczoraj, że polecił rządowi i dowództwu wojskowemu „opracować możliwość”, dzięki której młodzi mężczyźni w wieku 18–22 lat będą mogli wyjeżdżać z Ukrainy. Głowa państwa podkreśliła, że decyzja ta będzie pozytywnym krokiem, który pomoże wielu młodym ludziom utrzymać więzi z Ukrainą i kontynuować naukę w kraju.
„Poleciłem rządowi wspólnie z dowództwem wojskowym rozważyć możliwość uproszczenia procedury przekraczania granicy państwowej dla młodych Ukraińców. Obecnie ograniczenie dotyczy osób do 18. roku życia. Proponuję podnieść ten próg do 22 lat” – powiedział prezydent.
Zdaniem Zełenskiego, da to młodzieży „więcej wolności” i większą pewność jutra. Jednocześnie warto zauważyć, że prezydent nie zapowiedział pełnego otwarcia granicy ani swobodnego wyjazdu młodych ludzi dokądkolwiek zechcą. W jego słowach padło sformułowanie o „uproszczeniu przekraczania granicy państwowej”, co oznacza, że chodzi nie o zniesienie ograniczeń, lecz o złagodzenie procedury.
Na razie brak jest jakichkolwiek konkretów dotyczących warunków tego uproszczenia. Trzeba będzie obserwować tę sprawę w kolejnych tygodniach i uważnie analizować szczegółowe zasady wyjazdu, które później mają osobno określić rząd i wojsko. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że warunki będą rygorystyczne.
Na przykład wyjazd mógłby być dozwolony jedynie na tydzień, dwa lub maksymalnie miesiąc. Innym wariantem może być obowiązek posiadania pisemnej zgody z TCK (terytorialne centrum rekrutacji) lub podobnego dokumentu. Możliwe też, że przepis obejmie wyłącznie studentów zagranicznych uczelni. Nie można wykluczyć żadnego z tych scenariuszy.
„Najprawdopodobniej chodzić będzie wyłącznie o studentów posiadających oficjalne zaproszenie na studia i wizę studencką do innego kraju” – skomentował pomysł prezydenta poseł Serhij Jewtuszk.
Podobnego zdania jest także kilku innych rozmówców. Istnieje jednak szansa, że władze rzeczywiście znacząco ułatwią wyjazd nowej kategorii obywateli. Jeśli jednak decyzja okaże się jedynie nominalna, nie przyniesie żadnego istotnego efektu PR-owego. Wówczas trudno będzie zrozumieć, po co w ogóle o niej mówiono.

Jeśli zezwolą na wyjazd: możliwe scenariusze
Najpierw warto wyjaśnić, dlaczego w ogóle wprowadzono zakaz wyjazdu mężczyzn z kraju. Oprócz tego, że z biegiem lat stał się on formą kontroli nad społeczeństwem oraz źródłem korupcyjnych dochodów dla wielu nieuczciwych pograniczników i urzędników, sama idea – „w oderwaniu od rzeczywistości” – ma czysto praktyczny sens.
Logika jest prosta: nie wiadomo, jak potoczy się wojna i kiedy może zajść potrzeba powołania do wojska dodatkowej liczby osób – nawet 18-letnich chłopców, którzy dopiero co ukończyli szkołę. Dlatego trzyma się ich w kraju „na wszelki wypadek”.
Przypomnijmy, że początkowo wiek mobilizacji wynosił 27 lat i więcej, jednak później obniżono go do 25 lat.
Obecnie osoby poniżej 25. roku życia zazwyczaj nie są wysyłane na wojnę przymusowo – choć zdarzają się takie przypadki, są one rzadkie i często wynikają z pomyłek, zaniedbań służbowych lub „nadgorliwości w terenie”. Mężczyźni poniżej 25 lat mogą wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy dobrowolnie – dla nich przewidziano nawet specjalne preferencyjne warunki i odpowiedni kontrakt.
A teraz władze same zaczęły mówić o możliwości wypuszczenia z kraju młodych mężczyzn w wieku od 18 do 22 lat. To dość liczna grupa potencjalnych poborowych. Nie wiadomo, ilu obecnie jest w Ukrainie mężczyzn w tym przedziale wiekowym, ale oczywiste jest, że chodzi o dziesiątki, a może nawet setki tysięcy osób.

Trudno obiektywnie uzasadnić taką liberalizację poprawą sytuacji na froncie. Wręcz przeciwnie – właśnie teraz na Donbasie dochodzi do przełamania linii przez wojska okupacyjne, a brak żołnierzy pozostaje chronicznym problemem Sił Zbrojnych Ukrainy, o czym świadczy m.in. kontynuacja brutalnej „mobilizacji ulicznej”.
Jeśli więc logika wojny na wyniszczenie pozostaje niezmienna, to należałoby raczej oczekiwać dalszego obniżenia wieku mobilizacyjnego, a nie umożliwiania wyjazdu za granicę młodzieży w wieku 18–22 lat. Tymczasem retoryka prezydenta Zełenskiego jest jednoznaczna: rząd planuje opracować mechanizm, który pozwoli młodym Ukraińcom swobodniej przekraczać granicę.
W tej sytuacji można rozważyć kilka możliwych scenariuszy. Pierwszy – i ten, na który wielu chciałoby liczyć najbardziej – zakłada, że władze Ukrainy spodziewają się wstrzymania działań wojennych w najbliższym czasie. Być może nawet po rozmowach Trumpa i putina na Alasce w piątek, 15 sierpnia. Należy jednak pamiętać, że mało prawdopodobne jest, aby wydarzył się cud i wojna nagle się zakończyła.
Dlatego drugi scenariusz zakłada, że władze – zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji na froncie i braku perspektyw na pokój – mogą planować obniżenie wieku poborowego, na przykład do 24 lub 23 lat. W takim przypadku potencjalne zezwolenie na wyjazd mężczyznom do 22. roku życia mogłoby być swego rodzaju mechanizmem rekompensaty negatywnych nastrojów społecznych, które nieuchronnie pojawią się w razie faktycznego obniżenia wieku mobilizacji.
Trzeci scenariusz to próba choć częściowego ratowania sytuacji demograficznej i zmniejszenia poziomu niepokoju społecznego. Obecnie w Ukrainie obserwuje się prawdziwą „epidemię” wyjazdów 17-latków za granicę, z których większość prawdopodobnie już nie wróci. Wielu rodziców – obawiając się o przyszłość swoich dzieci po osiągnięciu przez nie pełnoletności – wywozi je z kraju natychmiast po ukończeniu szkoły lub nawet wcześniej.
Kiedy bowiem skończą 18 lat, „brama się zamknie” na czas nieokreślony, a co będzie dalej – pozostaje niewiadomą. Być może władze chcą w ten sposób zatrzymać tych młodych ludzi w kraju: przekaz jest prosty – po ukończeniu 18 lat i tak będziecie mogli swobodnie przekraczać granicę, nie podlegając mobilizacji, więc nie ma powodu do strachu ani ucieczki. Czy jednak taki plan zadziała – to już zupełnie inna kwestia.
Wreszcie czwarty scenariusz – próba podniesienia przez prezydenta własnych notowań. Po sytuacji wokół NABU i SAP, która wywołała pierwsze od początku wojny masowe protesty, poparcie dla głowy państwa spadło wyraźnie – o co najmniej 5–7%. Potwierdzają to aktualne badania socjologiczne Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS).
Największy spadek popularności odnotowano wśród młodzieży, która była główną siłą napędową protestów. Warto też pamiętać, że przed wojną to właśnie wyborcy w wieku 18–35 lat stanowili podstawę elektoratu Zełenskiego. Możliwe więc, że w ten sposób prezydent chce odzyskać poparcie wśród 18–22-letnich Ukraińców.

Podsumowując – kwestia zakazu wyjazdu dla milionów mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat jest faktycznie bardzo paląca. W Radzie Najwyższej istnieje już projekt ustawy, który zakłada umożliwienie przekraczania granicy mężczyznom do 24. roku życia. Na razie jednak brak jakichkolwiek postępów w tej sprawie.
Można przewidywać, że w dalszej perspektywie – zwłaszcza jeśli wojna i mobilizacja będą się przeciągać – coraz więcej mężczyzn będzie podejmować wysiłki, by w taki czy inny sposób opuścić kraj. „Znosić” ograniczenia swobody przemieszczania się można przez pewien czas, może nawet przez lata, ale nie przez całe życie. Dla wielu taki sposób funkcjonowania jest po prostu nie do przyjęcia.
Wygląda na to, że władze również dostrzegają ten problem – stąd od czasu do czasu pojawiają się obiecujące informacje o możliwej liberalizacji zasad wyjazdu. Na razie jednak nie przełożyło się to na realne działania, a czy stanie się tak tym razem, przekonamy się w najbliższej przyszłości.
Podjęcie takiej decyzji niesie zarówno potencjalne korzyści, jak i ryzyko negatywnych skutków oraz pogłębienia podziałów społecznych. Przykładowo, część obywateli może zapytać: dlaczego wyjazd jest dozwolony tylko do 22. roku życia, a nie do 23 czy 24? Dlaczego nie można wyjechać, jeśli jest się studentem lub doktorantem z legalnym odroczeniem mobilizacji? Dlaczego granicę mogą przekraczać tylko niektóre kategorie osób z przyznaną rezerwacją, a nie wszyscy?
Ogólnie rzecz biorąc, sam temat liberalizacji przekraczania granicy i debaty publicznej wokół tego zagadnienia należy ocenić pozytywnie. Niestety, w wyniku rosyjskiej agresji i obecnej sytuacji w kraju wielu zapomina, że prawo do swobodnego przemieszczania się jest jednym z podstawowych praw obywatela i jednostki. W końcu jest ono zapisane w art. 33 Konstytucji Ukrainy.