Kalifornia kontra Trump: Los Angeles szykuje się na nowe protesty i blokady ulic przez Gwardię Narodową

Od czterech dni w Los Angeles i jego przedmieściach — których niemal połowę mieszkańców stanowią Latynosi — trwają protesty przeciwko decyzji prezydenta Donalda Trumpa o bezwzględnej deportacji nielegalnych imigrantów z kraju. Wszystko zaczęło się od masowych nalotów służby imigracyjnej (ICE) w Los Angeles, podczas których jednego dnia zatrzymano ponad 100 osób. Bardzo szybko protesty przerodziły się w starcia, podpalenia samochodów i plądrowanie sklepów. W odpowiedzi prezydent Trump postanowił wprowadzić do Miasta Aniołów oddziały Gwardii Narodowej, czemu stanowczo sprzeciwia się lokalny gubernator.
Agencja UA.News przyjrzała się tej sytuacji, która może przysporzyć Trumpowi dodatkowych problemów w kraju.
Co budzi kontrowersje w decyzji Trumpa
Gwardia Narodowa USA zwykle jest kierowana do amerykańskich miast w sytuacjach nadzwyczajnych — takich jak klęski żywiołowe, zamieszki czy kryzysy zdrowotne — gdy władze stanowe potrzebują dodatkowych zasobów. Tymczasem w tym tygodniu w Los Angeles, gdzie lokalne siły porządkowe w dużej mierze trzymały protesty przeciwko federalnym nalotom imigracyjnym pod kontrolą, nie było żadnych przesłanek wskazujących na konieczność użycia wojska.

Jak pisze The New York Times, minęło ponad 60 lat, odkąd prezydent dobrowolnie wysłał Gwardię Narodową. W Kalifornii gubernator Gavin Newsom nazwał rozmieszczenie wojsk „celowo prowokacyjnym” działaniem, które może doprowadzić do eskalacji napięć.
Jakie ryzyko niesie decyzja Trumpa?
Potęga gospodarcza i kulturowa odrębność Kalifornii stały się fundamentem dla powstania ruchów politycznych, które kwestionują zwierzchność władz federalnych nad stanem. Najbardziej znanym z nich jest ruch Yes California, który już w 2016 roku — po pierwszym zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich — zaczął aktywnie promować ideę referendum niepodległościowego.
This is Los Angeles version of a “ peaceful protest “ : pic.twitter.com/TeAuslgAfn
— Miriam Riviera (@miriam_riviera) June 9, 2025
Na razie jednak politolog, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki Rusłan Bortnik nie dostrzega realnego zagrożenia separatystycznego w Kalifornii. Jednocześnie podkreśla, że obecne protesty są wyraźnie wymierzone w Donalda Trumpa.
Nasz materiał analityczny pt. „Protesty w Kalifornii: czy ten stan może odłączyć się od USA?” przeczytasz pod tym linkiem.
Trump – zbawiciel
Lider USA i sprzyjające republikanom media przedstawiają całą sytuację jako ratowanie Los Angeles.
„Gdybym nie WYSŁAŁ WOJSK do Los Angeles przez ostatnie trzy noce, to to kiedyś piękne i wielkie miasto już teraz ległoby w gruzach – tak samo jak 25 000 domów, które spłonęły przez niekompetentnego gubernatora i burmistrza.”
Stanowisko władz stanowych
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom oficjalnie zażądał anulowania decyzji o wysłaniu Gwardii Narodowej do Los Angeles, którą podjął prezydent Donald Trump w związku z zamieszkami. W nocy z 8 na 9 czerwca Newsom opublikował w serwisie X kopię swojego listu do szefa Pentagonu, Pete’a Hegsetha. Podkreślił w nim, że tylko gubernator stanu ma prawo zwracać się do władz federalnych z prośbą o interwencję Gwardii Narodowej — o ile nie chodzi o zagraniczną inwazję lub poważne zagrożenie dla porządku konstytucyjnego.
„On sieje strach i terror, by przejąć kontrolę nad stanową milicją i złamać konstytucję USA. Nielegalny rozkaz, który podpisał, może umożliwić mu wysyłanie wojsk do każdego stanu, który uzna za niewygodny.”

Sytuacja na wieczór 10 czerwca
Według CNN, w Los Angeles rozlokowano już batalion piechoty morskiej. Jak poinformował dowódca piechoty morskiej, generał Eric Smith, wojsko jest gotowe do działania, ale jeszcze „nie weszło do walki”.
W Senacie odbyły się przesłuchania dotyczące decyzji Trumpa. Generał Smith zeznał, że operacja będzie kosztować Departament Obrony około 134 miliony dolarów. Zapewnił, że marines są przeszkoleni w zakresie kontroli tłumu i będą wyposażeni wyłącznie w tarcze i pałki. Podkreślił, że nie mają uprawnień do dokonywania aresztowań, a ich obecność w Los Angeles ma na celu wyłącznie ochronę mienia i personelu federalnego.
„Nie martwię się. Mam ogromne zaufanie do moich marines, zarówno młodszych, jak i starszych dowódców, że wykonają powierzone im zgodne z prawem zadania.”
Starcia policji z niewielką grupą demonstrantów w centrum Los Angeles trwały do wczesnych godzin porannych we wtorek, 10 czerwca. W poniedziałkowy wieczór, 9 czerwca, sytuacja była znacznie spokojniejsza niż w niedzielę, kiedy dochodziło do podpaleń samochodów i plądrowania sklepów.

W momencie publikacji tego materiału Miasto Aniołów dopiero budziło się do życia. Służby komunalne naprawiały i sprzątały to, co pozostało po protestujących. Przedstawiciele tych służb byli przekonani, że dziś demonstracje będą kontynuowane z nową siłą – na ulice mają wyjść ci, którzy będą domagać się uwolnienia wcześniej zatrzymanych uczestników starć z policją.
Czytaj również:
W poniedziałek, 9 czerwca, Dowództwo Północne Stanów Zjednoczonych ogłosiło tymczasowe przeniesienie około 700 żołnierzy piechoty morskiej do Los Angeles.
Wcześniej gubernator Kalifornii Gavin Newsom oficjalnie zażądał anulowania decyzji prezydenta Donalda Trumpa o wysłaniu do miasta oddziałów Gwardii Narodowej w związku z zamieszkami wywołanymi przez migrantów.
Prezydent USA Donald Trump proponuje migrantom dobrowolny wyjazd z kraju z możliwością powrotu w przyszłości — jednak nie wszyscy będą mieli na to szansę.
